To co mnie ostatnio rozczuliło, to godzinny wywiad TY odnośnie swojej nowej płyty, który odbył się w ... japońskiej toalecie! Męskiej, rzecz jasna. Jak widać na filmiku poniżej TY po raz pierwszy chyba śpiewał na żywo w toalecie, no ale skoro wyprodukował papier toaletowy ze swoimi tekstami - to do czegoś zobowiązuje, nieprawdaż? Początkowo czuł się nieco zażenowany, jednak później rozkręcił się na tyle, że dał naprawdę przepiękny koncert. W wywiadzie zaśpiewał dwie nowe piosenki, które mieliście okazję poznać w poprzednich postach - "Pioneer" i "Tabibito". Jeden utwór TY śpiewa w połowie wywiadu, drugi - pod koniec. Jak sobie z tym poradził, oceńcie sami.
Osobiście muszę przyznać, że śpiewając na końcu ostatnią piosenkę bardzo mnie wzruszył. Jak już pisałam nie raz, tysiąc razy bardziej wolę słuchać go "na żywo". Pięknie ukazał emocje. Nadal nie mogę się napatrzeć i nasłuchać. Cóż za aparycja! Całego go poniosło!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz